Praktyczne informacje na temat sytuacji pacjentów ze stwardnieniem rozsianym (SM) przyniosły niedawne badania ankietowe przeprowadzone wśród grupy ok. 1000 chorych. Badania dotyczyły doświadczeń pacjentów z SM w czasie pandemii COVID-19. Oto co mówią o swoich oczekiwaniach dotyczących leczenia.
- Malina Wieczorek: 59 proc. ankietowanych pacjentów z SM wskazało, że czas od pierwszych objawów do włączenia do programu lekowego wyniósł ponad pół roku
- Pacjenci z SM pytani, co jest dla nich najważniejsze przy wyborze leków, wskazywali na skuteczność leczenia, oczekują też łatwiejszego dostępu do nowoczesnych terapii
- Pacjenci ze stwardnieniem rozsianym wskazują też, że ważna jest dla nich forma podania leku. Ulgą dla pacjenta jest podanie leku w formie podskórnej zamiast wlewu dożylnego
Stwardnienie rozsiane. Dla pacjentów najważniejsza jest skuteczność leczenia.
Jak podaje Malina Wieczorek, prezes Fundacji SM – walcz o siebie, z zebranych opinii wynika, że mamy nadal pewne opóźnienie w diagnostyce SM. 59 proc. ankietowanych pacjentów wskazało, że czas od pierwszych objawów do włączenia do programu lekowego wyniósł ponad pół roku, znacząca grupa wskazuje, że były to nawet 2 lata.
- Optymistyczne jest to, iż 46 proc. badanych wskazało, że niezwłocznie po pojawieniu się pierwszych symptomów SM podjęli diagnostykę w tym kierunku. Pierwsze podejrzenie, że może chodzić o stwardnienie rozsiane 30 proc. pacjentów usłyszało od neurologa w szpitalu, a 25 proc. od neurologa w przychodni. U 20 proc. pacjentów SM podejrzewał lekarz innej specjalności, np. okulista, także lekarze pierwszego kontaktu – informuje Malina Wieczorek.
Pacjenci byli też pytani, co jest dla nich najważniejsze przy wyborze leków. 73 proc. wskazało na skuteczność leczenia, a 50 proc. zaznaczyło, że oczekiwaliby od decydentów łatwiejszego dostępu do nowoczesnych, skutecznych terapii.
Więcej na www.sm-walczosiebie.pl